05 września 2016

Morskie Oko i Czarny Staw

Na kolejną mikrowyprawę wyruszyłam na Morskie Oko, wraz z bratem i dwójką znajomych. Morskie Oko to największe i najpiękniejsze jezioro w Tatrach, na wysokości 1395 m n.p.m. Odwiedzane jeszcze częściej przez turystów niż Trzy Korony (z których relacja została zamieszczona w poprzednim poście).  

Jak napisał Walery Eliasz, polski malarz i fotograf, w 1873 r. : 
"Powiadają, że być w Tatrach i Morskie Oka nie zwiedzić, znaczy tyle, co będąc w Rzymie nie zobaczyć Papieża. Zyskało ono bowiem tak rozgłośną sławę, że wielu turystów udaje się do Tatr jedynie dla zobaczenia Morskiego Oka."
 Są to słowa wciąż aktualne, dlatego chcąc znaleźć miejsce, by zaparkować samochód i wyruszyć w trasę, trzeba wyjechać odpowiednio wcześnie, bowiem nawet brak pogody nie zniechęca turystów.



Trasa na którą zdecydowałam się, ze swoimi towarzyszami podróży, była wyjątkowo prosta, przez co nawet padający deszcz nie był nam straszny. Wyruszyliśmy z parkingu na polanie Palenica Białczańska (990 m n.p.m.). Taka pogoda, jeśli nie ma się wodoodpornego sprzętu, jednak nie sprzyja robieniu zdjęć, dlatego z samej drogi na Morskie Oko praktycznie ich nie przywiozłam.






Po dotarciu dotarciu do celu, gdy pogoda uległa trochę poprawie, postanowiliśmy jeszcze zobaczyć Czarny Straw- polodowcowe jezioro tatrzańskie, położone na wysokości 1722 m n.p.m., w południowej części Doliny Pięciu Stawów Polskich. 




Była to bez wątpienia dobra decyzja, chociaż trasa była bardziej wymagająca, ze stromym podejściem. Już sam widok natomiast był zachwycający.






Turystów w tym miejscu było znacznie mniej, bynajmniej wcale nam to nie przeszkadzało. Nic nie trwa niestety wiecznie i po  pewnym czasie musieliśmy wracać.



 W drodze powrotnej po zejściu z Czarnego Stawu przy Schronisku PTTK, wszędzie było pełno osób robiących sobie fotografie.
.





Jedyną rzeczą, która mi przeszkadzała podczas tej podróży, było narzucone tempo. Wracając z Morskiego Oka nie zrobiłam, ani jednego zdjęcia. Nie udało mi się zrobić też żadnego makro. Tak też bywa czasem, że musimy dostosować się do ludzi z którymi podróżujemy. Nie raz przebieg wycieczki zależy od ich humoru, nastawienia czy tego jak szybko chcą daną trasę przejść. Jeśli nam to nie odpowiada, rozwiązanie jest z pozoru proste - na następną wyprawę nie należy ich zabierać. ;) 






2 komentarze:

  1. Wspaniale ujęcia i przepiękna kolorystyka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia robią wrażenie! Na kolejną wycieczkę wybieram się z rodziną na Morskie Oko ;)

    OdpowiedzUsuń